28 września, korzystając z pięknej, pogody wybraliśmy się na wycieczkę w Tatry (na wycieczkę pojechali prawie wszyscy uczniowie z klas IV – VIII) .
Celem naszej wędrówki był Czarny Staw Gąsienicowy – urokliwe polodowcowe jezioro tatrzańskie położone na wysokości 1624 m n.p.m.
Naszą przygodę z górami zaczęliśmy w Brzezinach, gdzie z parkingu wyruszyliśmy czarnym szlakiem do Doliny Gąsienicowej. Droga wiodła Doliną Suchej Wody (miejscami woda płynie pod powierzchnią – stad nazwa). Szlak nie był zbyt wymagający - łagodnie , wśród drzew piął się w górę. Po trzech godzinach, bez większego zmęczenia dotarliśmy na Halę Gąsienicową, skąd mogliśmy podziwiać piękną panoramę - spod „Murowańca” imponująco prezentują się m.in. Żółta Turnia, Granaty, Kozi Wierch czy Kościelec.
Wyjątkowo dobra pogoda pozwoliła nam cieszyć się przepięknymi widokami tatrzańskich szczytów.
Po odpoczynku i nabraniu sił na dalszą wędrówkę wyruszyliśmy na szlak.
Wędrowaliśmy kamienistą drogą wśród kosodrzewiny. Po pewnym czasie dotarliśmy do miejsca, gdzie szlak przecina pokaźnych rozmiarów piarżysko.
W tym rejonie przed wieloma laty zginął w lawinie kompozytor, fotograf i taternik Mieczysław Karłowicz (1876–1909). Wydarzenie to upamiętnia Obelisk - Kamień Karłowicza.
Po chwili odpoczynku i zadumy nad kruchością życia ruszyliśmy w dalszą drogę - czekała nas najtrudniejsza część trasy - dość strome podejście na morenę Czarnego Stawu. Jednak pełni zapału wyruszyliśmy w górę. Po krótkiej „wspinaczce” dotarliśmy nad brzeg Czarnego Stawu Gąsienicowego gdzie mogliśmy podziwiać piękno tego miejsca.
Czarny Staw Gąsienicowy to bardzo urokliwe polodowcowe jezioro otoczone monumentalnymi szczytami: Kościelec 2155 m n.p.m., Kozi Wierch 2291 m n.p.m., Granaty 2239 m n.p.m.
Wymarzona pogoda pozwoliła nam w pełni cieszyć się wspaniałością gór.
W Kotle Czarnego Stawu mieliśmy czas na odpoczynek, pogawędki z przyjaciółmi i zdjęcia w otoczeniu przepięknych tatrzańskich pejzaży.
W powrotną drogę ruszyliśmy nieco spóźnieni. Zatem zachowując wszelkie zasady bezpieczeństwa, dość szybko dotarliśmy do „Murowańca”, a stamtąd przez Boczań do Kuźnic, gdzie czekał na nas autokar. Z wycieczki wróciliśmy późnym wieczorem, zmęczeni ale bardzo zadowoleni – niektórzy z nas z planami na górskie wspinaczki w dorosłym życiu.